czwartek, 7 listopada 2013

oszczędzanie - temat dla bogatych, czyli... dlaczego nie oszczędzamy

Często spotykam się z zarzutem, że oszczędzanie to temat dla bogatych, albo przynajmniej osób dobrze zarabiających, bo żeby oszczędzać to trzeba mieć z czego. Zgadzam się z tym stwierdzeniem, ale tylko połowicznie. To prawda, że trzeba mieć z czego odłożyć, ale czy to temat dla bogatych - raczej nie, przecież bogaty zazwyczaj nie musi się martwić o swoje finanse! Myślę, że temat systematycznego odkładania paru groszy ma największe znaczenie w przypadku osób zarabiających średnią krajową lub mniej. A oto moje zestawienie mitów na temat oszczędzania i inwestowania pieniędzy.


1. Nie oszczędzam, bo nie mam z czego.

Na pewno trudno jest myśleć o jakimkolwiek oszczędzaniu mając 500 czy 600 zł na przeżycie czasem kilkuosobowej rodziny. W każdym jednak przypadku warto przyjrzeć się swoim wydatkom i nawet jeśli nie oszczędzimy nic, to może przynajmniej zmienimy nasze nawyki zakupowe na korzyść lepszych produktów lub przynajmniej lepiej zaczniemy gospodarować dostępnymi zasobami. A oszczędzanie nie musi dotyczyć tylko zakupów. Przecież oszczędzać możemy też wodę, energię, czas - który nota bene też ma swoją wartość. Oszczędzanie również nie może polegać na odmawianiu sobie wszystkiego w celu odłożenia kilku groszy, bo czasem inflacja "zje" wszystkie korzyści.

2. Co mi może dać tych parę zaoszczędzonych złotówek. I tak nic większego za nie nie kupię, a tak to mam chociaż chwilową przyjemność z zakupów.

Tutaj oczywiście najlepiej sprawdza się zasada "ziarnko do ziarnka..." Bo może i 10 zł nie ma znaczenia, ale już 10 zł odłożone co miesiąc lub tydzień da nam dodatkowe środki na dowolny cel. Oczywiście, jak już wcześniej zostało podkreślone, nie można sobie wszystkiego odmawiać, bo wtedy to już nie będzie oszczędzanie, tylko skąpstwo!
Bardzo dużo osób poprawia sobie nastrój zakupami (ciuchy, słodycze, etc - w zależności od preferencji). Warto częściej zastanowić się nad takimi zakupami, mając jednocześnie na uwadze fakt, że czasem poprawa nastroju, jaką daje nam tabliczka czekolady, ma dużo większe znaczenie i korzyść dla naszego organizmu, niż zaoszczędzone pieniądze.

3. Szkoda mi czasu na spisywanie wydatków i ciągłe liczenie ile jeszcze mogę wydać.

Oczywiście kontrola finansów jest czasochłonna - szczególnie na początku. Z biegiem czasu nabieramy bowiem wprawy i wiele zadań wykonujemy automatycznie. Warto czasem się również zastanowić ile czasu marnujemy na inne niepotrzebne czynności (kilkugodzinne patrzenie się w telewizor, bezcelowe przeglądanie internetu - w zależności od preferencji). Może się bowiem okazać, że na spisywanie wydatków nie mamy czasu, bo marnujemy go w inny bezproduktywny sposób. Oczywiście każdy sam wybiera co woli zrobić ze swoim czasem i nikogo nie oceniam, ale chwila refleksji na ten temat na pewno nikomu nie zaszkodzi.

4. Przecież nie będę oszczędzać na dzieciach!!

Oszczędzanie w tym wypadku nie musi zawsze oznaczać, że będziemy czegoś odmawiać dziecku.  Nie zawsze też oznacza zakup najtańszych produktów. Opiszę to na przykładzie pampersów. Trzeba się zastanowić czy cena nie idzie przypadkiem w parze z jakością. Bo co z tego, że kupimy tańsze pieluszki, jeśli de facto zużyjemy ich więcej? Wyjdzie na to samo, a czasem nawet drożej niż zakup markowych "pampków". Warto też przemyśleć samą częstotliwość zmiany pieluszki. O ile dziecko nie ma alergii i szczególnie delikatnej skóry, to naprawdę nie musi mieć zmienianej pieluchy po każdym siusiu. Znam przynajmniej jeden taki przypadek i to osoby o bardzo niskich dochodach!!  No i co bardzo ważne - dziecko dziecku nie jest równe. Trzeba zwracać uwagę na preferencje i zachowania dziecka. Może się np okazać, że na dzień wystarczą tańsze pieluszki a na noc droższe (lub odwrotnie).  Sytuacja może się też zmieniać z biegiem czasu i wzrostu malca.
I na koniec coś bardzo ważnego. Oszczędzanie w tym wypadku na pewno nie oznacza, że jesteśmy złymi rodzicami lub że nie kochamy naszych dzieci!! Dla dzieci najważniejsza jest nasza miłość i czas jaki im poświęcamy, a nie markowe zabawki czy ubrania. A z drugiej strony zakupami nie nadrobimy zaległości w powyższych dziedzinach!

5. Mam pracę, wystarcza mi na wszystkie zachcianki, to po co oszczędzać?

Tu kluczowe znaczenie ma zapobiegawczość. Bo przecież nikt nam nie może zagwarantować, że nasza sytuacja finansowa nigdy się nie pogorszy. A zdarzeń może być wiele. Niespodziewana utrata pracy, dodatkowe wydatki (np związane z pojawieniem się dzieci), choroba. To na takie nieprzewidziane okoliczności powinniśmy być przygotowani, przynajmniej finansowo. Temu służy tzw. "poduszka finansowa", czyli oszczędności, które zagwarantują nam względny spokój w przypadku pojawienia się niespodziewanych wydatków oraz w okresach niższych przychodów. Wysokość poduszki każdy ustala indywidualnie, jednak nie da się ukryć, że im więcej uda nam się odłożyć, tym dłużej będziemy w stanie funkcjonować w niekorzystnych warunkach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz