W grudniu dominujący temat wpisów na blogach to sprawy okołoświąteczne, a głównie prezenty. Ja jednak postanowiłam podejść do tematu bardzo przewrotnie. Spróbuję Was przekonać do tego, aby w tym roku prezentów nie kupować, albo przynajmniej mocno ograniczyć ich ilość...
W moim przypadku wszystko zaczęło się od lektury książki Minimalizm Leo Babauta. Ta książka otworzyła mi oczy. Niby wszystko, albo przynajmniej większość z tego, co w niej przeczytałam jest oczywiste i każdy sam może dojść do wielu zawartych w tej książce wniosków, jednak dla mnie takie skumulowanie wielu przemyśleń w jednym miejscu było naprawdę szokujące. Od razu pomyślałam o Świętach i całej otoczce z nimi związanej, która jest niemalże całkowitym zaprzeczeniem idei minimalizmu. Ten wszechobecny konsumpcjonizm, przepych. Ta nasza polska mentalność - zastaw się, a postaw się. Czy to w ogóle ma sens? Przecież to właśnie wyzbycie się tego konsumpcjonizmu, znalezienie radości w małych rzeczach, ulotnych chwilach jest najcenniejsze. Przecież czas biegnie nieubłaganie. Za chwilę wiele rzeczy i osób, którymi możemy się teraz cieszyć już nie będzie. I wtedy dopiero poczujemy związaną z nimi pustkę. Życie mija nam na ciągłym pędzie za rzeczami materialnymi, a zapominamy o tym co najważniejsze, szczególnie w Święta. Zamiast biegać po sklepach tracąc czas i pieniądze, może warto zastanowić się nad tym co jest dla nas najważniejsze. Może warto poświęcić ten czas komuś bliskiemu. Bo te chwile z najbliższymi są bezcenne i ulotne. Pozostają po nich jednak bezcenne wspomnienia, których nie da się kupić. I których w żaden innym sposób sobie nie zapewnimy. Dobra materialne cieszą, ale zazwyczaj przez chwilę. Po jej upływie stają się dla nas normą i już nie doceniamy ich wartości. Zachęcam wszystkich do takiego minimalistycznego podejścia do Świąt w tym roku. Polecam lekturę książki Leo Babauty - nota bene, może to być właśnie pomysł na prezent, który nie zrujnuje finansów, a może przy okazji pomoże komuś otworzyć oczy, zatrzymać się i wyrwać z tego pędu, w którym żyje na codzień...
Dla wszystkich, którzy nie wyobrażają sobie jednak Świąt bez prezentów mam jeszcze inny pomysł, który u nas w domu pojawił się już jakiś czas temu. My w tym roku podjęliśmy decyzję, że w tym roku nie chcemy już przypadkowych prezentów. Trudno bowiem nie zauważyć, że większość prezentów gwiazdkowych to takie kupowane na szybko w pierwszym lepszym sklepie, bez przemyślenia, po to tylko tylko, żeby nikt bez prezentu nie został. Wydajemy w ten sposób pieniądze, a tak naprawdę nie zwiększamy satysfakcji obdarowanego. A przecież można zrobić prezent, który na pewno okaże się trafiony! My w tym roku postanowiliśmy prezenty zamienić na wsparcie finansowe dla potrzebujących. Staramy się wszystkim wspominać o tej idei, ponieważ, jak zauważyliśmy, wiele osób bardzo pozytywnie odnosi się do tego pomysłu. Niektórzy otwarcie mówią, że sami by na niego nie wpadli, a rzeczywiście można przy okazji Świąt zrobić coś dobrego dla innych.
Ja osobiście polecam zbiórkę dla Michałka, chłopca który w swoim życiu przeszedł już za dużo. Jego historia poruszyła mnie bardzo. Wiem, że pieniądze, które mu przekazaliśmy i pewnie jeszcze przekażemy będą wykorzystanie w odpowiedni sposób. Mam nadzieję że uda się sfinansować operację, która tak bardzo jest mu potrzebna do normalnego funkcjonowania. Niestety zbiórka posuwa się bardzo powoli, a czasu nie zostało już zbyt wiele. Może ktoś jeszcze zechce się przyłączyć? Zachęcam bardzo gorąco!
Takich pomysłów na wsparcie jest jeszcze wiele. Przykładem może być szeroko nagłaśniana i polecana Szlachetna paczka, jak również odkryta przeze mnie niestety dopiero w tym roku - Robótka 2013.
Szalenie spodobała mi się ta ostatnia inicjatywa i na pewno w tym roku do niej dołączę! Polecam wszystkim. Naprawdę niewielkim nakładem czasowym i finansowym możemy wywołać szczery uśmiech na czyjejś twarzy! A to przecież bezcenne. To da nam prawdziwą radość i satysfakcję z dawania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz